poniedziałek, 30 września 2013

2 niteczki, 3 niteczki

Rozwiązanie dylematu z poprzedniego postu. Skoro miałam wybrać między prawą a lewą stroną obrazka a był to problem wiekopomny zatem poszłam w górę. Taki oto powstał efekt:





Tak wyglądał obrazek po dwóch mulinach:

Zaś tak wyglada po trzech:
Dokupiłam już czwartą jeśli nie starczy na dokończenie to widzałam w sklepie na wieszaku jeszcze jedną. :)

wtorek, 24 września 2013

Odsłona nr 2

Cóż, teoretycznie obrazek powinien być w dużo bardziej zaawansowanycm stadium. Niestety tyle się go na wyprówałam co i wyhaftowałam, czyli właściwie haftowałam go dwa razy. Z racji tego, ze totalnie mi nie idzie, postanowiłam, że będę go kończyć tak jak się da a potem zrobie sobie odpoczynek od haftu, bo jakbym miała kolejny tak wyprówać to chyba by mnie siekło, a to ponoć relaks ma być :D.
Jakieś jesienne przesilenie albo inne jesienne coś.

Tyle mi wyszło z jednej mulinki:

Tyle zaś chciałam, żeby mi z tej jednej mulinki wyszło, ale nie wyszło ;).

Teraz rozmyślam czy iść w prawą czy lewą stronę obrazka... :)

sobota, 21 września 2013

No resz...

kurczę...
Rozpoczęłam kolejny obrazek i jak w poprzednim okazało się, że brakuje mi jednej nitki z tym, że istotnej bo tworzącej atmosferę obrazka. Niby nic trudnego udać się do sklepu i zakupić. Z tym że w sklepie okazało się, że akurat tej potrzebnej nie ma. Dodatkową atrakcją jest to, że na mej wiosce tylko w jednym sklepie sprzedają mulinę jaką haftuję, czyli Anchor. Bzik kowalski. Jednego pasma muliny nie będę zamawiać w necie, a zanim wybiorę inne kolory to pewnie jakiś czas minie. Miałam ochotę wyszyć las, nawet już miałam kolor wybrany, ba ale to było przed wakacjami teraz ten kolor jakoś mi nie leży i co będzie jak wybiorę inny a za parę miesięcy znowu nie będzie mi odpowiadał? Eh...
Na początek miejsce zastoju...

Z racji tego, że już byłam w sklepie i z niczym nie chciałam wyjść, to kupiłam dwie muliny na obrazek jednobarwny, z tym, że nie wiem co będzie jak znowu się okaże, iż więcej tego koloru  nie mają.


środa, 18 września 2013

Niech no tylko zakwitną jabłonie

Co prawda pora jakby już na zbiory a nie na kwitnienie, ale jak chce to niech sobie kwitnie. Wzór pochodzi z Anny 4/ 1998. Ciągle bez kwietników.


Potem jednak kwietniki się pojawiły.

Następnie jeszcze motylki.

Na końcu zaś jak to zwykle bywa, kontury.

Było ich jeszcze tak wiele, że z niektórych zrezygnowałam, bo po pierwsze i tak części tych, które są nie widać, a po drugie straciłam ochotę na ich wykonanie. :p





Ilustracja muzyczna:





niedziela, 15 września 2013

Twórcze Inspiracje 5 / 6 2013

Kolejny odcinek z serii: Twórcze Inspiracje.

A w środku czasopisma:

- Zuzia pończoszanka czyli lalka z rajstopa :p z ubrankami
- Wąż z origami modułowego
- Zabawa z dzieckiem : działalność w okolicy origami
- Zakładki  w ramach haftu krzyżykowego
- Metryczki z misiem również w ramach haftu krzyżykowego
- Futerały na okulary- haft krzyżykowy
- Drobiazgi z lawendą - haft krzyżykowy
- Bransoletka makramowe (typu Shamballa)
- Wspomnienia z wakacji czyli drobiazgi z muszelek i kamyków
- Beading na krośnie czyli tkanie bransoletki
- Indiański naszyjnik czyli drobiazgi z masy solnej
- Żabie kapcie na szydełku
i nawet krzyżówka się pojawiła oraz zaproszenie na Zjazd Twórczo Zakręconych.

I co o tym wszystkim sądzę.

Co do lalki, jeśli miałaby służyć zabawie miałabym pewne uwagi, ale po co psuć nastrój na początku. Wąż fajny. Zakładki z rodzaju, niby proste, ale coś w nich jest.Metryczki dla początkujących, są też wzory na etui dla tychże. Są też takie dla bardziej zaawansowanych i muszę przyznać, że dla mnie świetne(róże oraz tygrysie futro). Lawenda znowu prosta a urocza. Zachwyciły mnie wzory na krosno do koralików, co do nazwy techniki mam pewne obiekcje, bo dla mnie to jednak tkanie, ale kto co lubi. Krosno mam. Mikołaj mi przyniósł ;), ale jakoś do tej pory nie było okazji. Co do bransoletki makramowej..., te bransoletki wykonywano od setek a zapewne nawet i tysięcy lat (bo makrama to strasznie stara sztuka, jak i większość sztuk :p) a tu nagle otrzymały taką nazwę... Nazwę to one może i taką mają pod warunkiem wykonania z odpowiedniego sznurka, odpowiednich koralików i pewnie jeszcze przez odpowiednią firmę... W "Inspiracjach" chociaż w tytule podano w nawiasie, że"(typu Shamballa)". W "Wenie" zaś się tym zupełnie nie kłopoczą i bransoletka ma taką nazwę, bo tak... A jeśli ja zacznę sobie promować jakąś bransoletkę w tym typie pod nazwą "Zdzisiek" to za parę lat też tak napiszą w prasie fachowej? :D. Takie nieważne sprawy, pomarudzić sobie chciałam.
Na taki zjazd to bym sobie pojechała, ale milionów ani nawet tysięcy w lotto nie wygrałam, więc w domu siedzieć będę . Eh.





Na koniec zaś filmik rozwalający system :p


czwartek, 12 września 2013

Druga odsłona

Tym razem lalunia otrzymała murek. Jednak do wykończenia tych drobnych kwietników ciągle nie mam serca ;p.


Potem powstał boczek. Jak widać cud na kiju. To znaczy cudu jeszcze nie ma ale kij już jest - to to brązowe między żółtymi falami.
Na koniec widok ogólny. Wygląda na to, że jest zrobione około 40% w zwyż, ale że w górze jest sporo wolnego miejsca to myślę, że jakoś pójdzie.... tylko te kwietniki...





sobota, 7 września 2013

Kolejny obrazek.

Po skończeniu poprzedniego obrazka zabrałam się za przygotowania do tego. Odcięłam odpowiedni kawałek materiału, odłożyłam potrzebne nici do podręcznego woreczka okazało się, że brakuje dwóch nitek wobec czego poszłam je dokupić. Było to na początku lipca. Z racji braku możliwości czasowych obrazek musiał poczekać do teraz i niestety okazało się że wir historii wciągnął gdzieś te dokupione nitki.
Zwykle te obrazki zaczynałam haftować od jakiejś dużej plamy, czyli szybko przybywało obrazka i nawet jak męczyłam się potem nad jakimś drobiazgiem to siłą rozpędu dobijałam do końca. Te brakujące nitki akurat na tym obrazku tworzą sporą plamę, ale z racji ich braku zaczęłam od czegoś innego. Na początku powstała laleczka.

Potem kwietnik.
Potem przez tydzień dłubałam jakieś drobiazgi i żadnego nie skończyłam. W końcu poszłam dokupić te brakujące nitki, okazało się, że od lipca podrożały o 50 groszy za sztukę. :o


Tymczasem idę sobie nieco pochorować bo tak wyszło, że muszę. :(



wtorek, 3 września 2013

Taki zwierz...

Kiedyś było o tym w Teleekspresie, ale wiadomo jakie długie tam są materiały po 20 sekund, zatem o największej kolekcji żyraf w Polsce możecie poczytać w linku poniżej:

Polskie żyrafy chcą do Księgi Guinnessa

Tu ślad po materiale z Teleekspresu

Zachęcam i Was do wspomożenia Waszymi żyrafimi wytworkami tej kolekcji, bo dlaczego nie. Choć zapłatą za to będzie jedynie satysfakcja, że Wasze dzieła będą  elementami największego na świecie zbioru. Właściciele zaś zyskają, żyrafy niepowtarzalne, unitaty. Kto może i ma ochotę, do dzieła.

Tu moja resztkowa żyrafa, tak bardzo resztkowa, że mi nici zabrakło, przez to piękna może nie jest, za to można ją rozważać w kategorii sztuki nowoczesnej, co autorka miała na myśli, dokonując takiego doboru barw. (Tu przypomniał mi się skecz o niebieskiej wiewiórce, ale o tym może innym razem.)