piątek, 25 października 2013

Łoj di ri di, oj di ri di uha...

Miałam ochotę poczęstować Was paranoicznym opisem rzeczywistości, ale mi przeszło. Możecie odetchnąć z ulgą.
Teraz jednak typowe marudzenia hafciarki. Gdy już zacznę szukać wzorów w necie to naznajduję ich tyle, że potem muszę selekcję zrobić. Okazuję się, że podobają mi się obrazki zimowo-świąteczne, albo świąteczno- zimowe a niektóre nawet tylko zimowe. W tej chwili tych pięknych, słodkich i tra la la mam tyle, że kolejny rok mogłabym poświęcić właśnie im. Widzi mi się jednak, że haftując zimę w lipcu mogę zostać posądzona o jakiś fetysz :S.
To co zobaczycie poniżej to początek mojego tajniaczego projektu naświatecznego, także wyrażam nadzieję, że kolejnym razem gdy go ujrzycie będzie w całości i to nastąpi jeszcze przed światami... Na razie wyszywam tylko nićmi posiadanymi, a mam około połowy potrzebnych, więc będę się musiała jednak skupić na jakimś zakupem.

Teraz poznęcam się nieco nad paniami zainteresowanymi haftem krzyżykowym. TU  znajdziecie blog z wzorami tylko i wyłącznie bożonarodzeniowymi. Też sobie pocierpcie :D.

wtorek, 22 października 2013

Uroki takie...

   Podziwiając moje połowiczne dokonania w temacie obrazka z bałwankiem mogłybyście sądzić, że to jakiś grudzień, zima idzie, bałwanki powstają, ale nic bardziej mylnego, co ukazuje druga część widoczku. Jak określił to wydawca wzoru możecie tu podziwiać uroki lutego (wzór z Anny 2 / 1998). Przypominam sobie uroki tegorocznego lutego i dręczy mnie nie całkiem lekka obawa, że wyglądało to nieco inaczej.
   Opis techniczny:). Nie pamiętam jak było ze styczniem, bo haftowałam go minimum 10 lat temu (a być może  nawet pod koniec ubiegłego wieku czyli jeszcze dawniej) ale to wydawca nieco ciała dał. W opisie kolorów do wykonania konkurów znalazła się tylko jedna doniczka, a jak widać jest ich więcej, pominięto zupełnie kamienie i pare drobnych elementów. Zaś jeśli chodzi o przebiśniegi sugestia była taka by kontury zrobić szare i zielone... tylko na wzorze nie widać rozróżnienia, w którym miejscu ma być, który kolor... zatem zaproponowano zgadywanie na podstawie zdjęcia. Fotografia nie jest jakaś super wyraźna a do tego w okół przebiśniegów jest wiele zielonego co nie ułatwiało odgadnięcia, postawiłam zatem tylko i wyłącznie na szary.
Inną ciekawostką było to, że jedna z mulin była potrzebna do wykonania aż trzech krzyżyków...łał. Dobrze że miałam jaką końcówkę, bo bym mogła się lekko wściec.
  Prezentacja:








Dodam jeszcze, że ta lampa obok bałwanka to jest według opisu uschnięty słonecznik... ale, że nie zgnił i dotrwał do lutego to mnie dziwi ;).


piątek, 18 października 2013

Jesienna bransoletka...

Jakoś tak na jesień zaczyna mi się zawsze wydawać, że połączenie brązu i czerwieni jest całkiem przyjemne. W ten sposób powstają różne bajery w tej kolorystyce.
Np. taka oto bransoletka z koralami z klasycznymi boczkami.








I oczywiście bransoletka leci na konkursik Kreatywnego Kufra




poniedziałek, 14 października 2013

Coś się zadziało...

Co prawda miałam najpierw rzucić się na plecenie czegoś, ale chwilowo w tym kierunku nie odczuwam żadnej weny. Zastanawiałam się co zrobić z moim rozpoczętym obrazkiem do którego brakowało jednej muliny, a że myślenie ma ponoć przyszłość, to w końcu wymyśliłam. Istnieją wszakże zamienniki.  Zakupiłam zatem taki z DMC jaki proponował twórca wzoru obrazka. Nie będę może za bardzo rozwijać myśli na temat tego jak bardzo te zamienniki się od siebie różnią. Postanowiłam skorzystać głównie z powodu podobnego poziomy jasności jakie nici sobą reprezentowały. Tą drogą doszłam do poniższego efektu. Na wysokość to jakieś 60% obrazka, ale marzy mi się już zakończenie i rozpoczęcie pracy nad jakimiś "naświątecznymi" pracami.




wtorek, 8 października 2013

Japonki, japoneczki...

Pomyślałam sobie o wyzwaniu z tematem : Japonia. Kilka osób robiło Japonki, a nie widzi mi się powielanie pomysłów... zrobiłam zatem własne japonki... Mają około 3 cm długości.
Zgłaszam zatem na wyzwanie Kreatywnego Kufra gdyż ostatnio kobieta bardzo zmienną jest. :)

 Tak sobie same dreptały.
 Potem przybrały formę kolczyków.


poniedziałek, 7 października 2013

Post ku pamięci...

70 lat temu w obozie w Kotłasie w obwodzie archangielskim zmarł Eugeniusz Bodo. Tak jak życie w Polsce dwudziestolecia międzywojennego miał cudne tak śmierć tragiczną.

To może w ramach pamięci nie tak powszechnie znana piosenka jak "Umówiłem się z nią na dziewiątą", ale cudna niebywale...;)

Ciekawostka taka: po wojnie miejsc Igo Syma, który chodź był piękny okazał się zdrajcą, zajął bodajże Adam Brodzisz, który także piękny był. :)

No to może jeszcze to:







Jeśli ktoś miałby więcej czasu to taki dokument:

Gdybyście miały ochotę zapytać a dlaczego o Bodo mamy pamiętać, odpowiedź jest prosta. Otóż miał on hobby podobne do naszego wyszywał makatki koralikowe!!! Tak, właśnie tak.


piątek, 4 października 2013

Koniec serca...

    Ponoć bywają stwory różne bez serca, ale koniec serca... Przejdźmy jednak do sprawy, a od początku miała się nie najlepiej.  Ledwo zdążyłam zrobić dwa kwiatuszki w rogu a już mnie poinformowano, że brzydkie, dlaczego takie czerwone i dlaczego nie kolorowe. Otóż sprawę pragnę wyjaśnić następująco: to nie jest czerwone serce, ono jest różowe. To taki odcień różu, który w sztucznym oświetleniu, a większość zdjęć robiłam z lampą, wygląda na czerwień, ale mimo wszystko nią nie jest. Gdyby ktoś był bardziej zainteresowany to podaję namiar - Anchor 29.
    Wzór serca jak przynajmniej część z Was się domyśla jest autorstwa Renato Parolina i nosi tytuł Fiori antichi 2 (jakieś rośliny antyczne czy coś - na włoskim się nie wyznaję ;p), w oryginale jest to wzór kolorowy, ale że jak dla mnie te kolory są dość niemrawe, dużo bardziej spodobał mi się autorski pomysł z 29-tką. Co się komu podoba to jak zwykle kwestia gustu.
  Gotowca pokazuję wieśniacko na pogniecionej szmatce, gdyż w trakcie haftowania zajrzałam sobie na stronę producenta nici, a tam obwieszczenie, że nici produkowane od 2012r należy prać w temperaturze minimalnej 60 stopni. No świetnie. Po pierwsze skąd mam wiedzieć kiedy te nici zostały wyprodukowane jeśli nie ma na nich daty produkcji? Czyli zostaję w rozkroku, że albo wypiorę w niższej temperaturze i zostanie mi pusta szmatka, albo wypiorę w 60 stopniach i zostaną mi same nici, bo skąd mam wiedzieć czy kanwa to wytrzyma. A że haftowałam to mozolnie, prułam dwa razy tyle co wyhaftowane, któryś element zdarzyło mi się usuwać cztery razy!, to wolałabym, żeby raczej to serce mimo błędów jakie jeszcze nosi (a nie zamierzam już zmieniać) ze mną zostało. Także zaczynam doświadczać jakiś koniec serca dla Anchora.

 Dodatkowo jeszcze kawałek historii najnowszej:
Najpierw skończyłam prawą część- to tak jak na nią patrzymy, bo jeśli o serce chodzi to chyba jego lewa komora.
Potem przyszła pora na stronę przeciwną a tam co to za zagadka dwie kulki i armatka ;p.

W końcu stało się jasne, jak to przewidziała pewna zołza ;p, której nicka nie wspomnę, skończyła mi się czwarta mulinka.
Na szczęście piąta i ostatnia ciągle wisiała w sklepie na wieszaku i grzecznie na mnie czekała. Zatem koniec serca z sukcesem.
Możecie jeszcze sobie zajrzeć TU celem obejrzenia serca w oryginalnych kolorach. Nawet gdyby kiedyś przyszła mi myśl na wyszywanie tego wzoru w kolorze dobrałabym inne kolory mulin.