Jakiś czas temu, przy okazji innych zakupów kupiłam książkę "Haft na siatce". Sam haft nie wydaje się trudny, ale skąd zdobyć siatkę? Nie udało mi się znaleźć odpowiedniej, więc książka trafiła na półkę.
Skoro jednak trafiła się okazja zapisania się na kurs, to się zapisałam. Moje wyobrażenia na temat tego były takie jak to przedstawiono w powyższej książce, przychodzę, dostaje kawał siatki i do boju.
No cóż, owszem dostałam, z tym że taki kijaszek, ksywa iglica, z nawiniętą nicią i perspektywą wykonania siatki samodzielnie... i tu zaczęła się masakra... Na szczęście była w pogotowiu herbatka i jak komuś ciśnienie za bardzo wzrosło to miał chwilę na odprężenie. Tu dowiedziałam się dlaczego pewnych technik nie jestem się w stanie nauczyć... bo wszystko co umiem nauczyłam się w ciągu 15 minut(oczywiście 15 minut dla każdej techniki osobno) a jak coś wymagało dłuższej nauki to szło w kąt( taki gratisowy wniosek z tych zajęć). Niestety w towarzystwie foch oraz rzucanie narzędziami nie byłoby dobrze widziane więc chcąc czy nie chcąc musiałam się męczyć i dręczyć ale się nauczyłam. Wiadomo jednak, że wszystko jest sprawą praktyki, najlepiej długoletniej, więc taki świeżak jak ja nie mógł sobie pozwolić ja jakiekolwiek odprężenie, żadne podśpiewywanie z grającym radiem: step by step u baby (chociaż to akurat pasuje do klimatu nauki), gdyż każdy najdrobiniejszy brak koncentracji kończył się plątaniem nitek potem rozplątywaniem itd.
Na razie nie mam za wiele do pokazania oprócz kawałka sieci, kurs będzie trwał do końca listopada a potem ma byc wystawa pokursowa więc zapewne wówczas pochwalę się czymś więcej.
Dlaczego haft na siatce ma pseudonim filet, nie wiem, ale jedno i drugie łączy się z rybami. Sieć się ponoć wzięła z rybołówstwa, a na niej z nudów zaczęto robić ozdobniki.
Znalazłam w sieci taki filmik, jak to się robi. Moja instruktorka robi trzy razy szybciej i weź tu się ucz...:)
Na koniec zaś z cyklu opowieści dziwnej treści.
Wracam z kursu a w sklepie promocja na filet z mintaja... a jak ten filet z min odtaja to i wybuchnąć może.
Podziwiam za takie umiejętności:)
OdpowiedzUsuńNo to podziwiam i za technikę i za chęć doskonalenia. Kiedyś moja mama (nie wiem czy dokładnie takie) siatki działała na ryby właśnie, a dokładnie na podbieraki czy siatki do przechowywania, ale i z nylonowych sznurków, z których powstała siatka na takie rozkładane, polowe łóżko. Pamiętam nacinaną z obu stron iglicę, i że nawet tato robił je mamie. Aż się nie mogę doczekać, co ciekawego wyniesiesz z kursu! Chwal się koniecznie :)
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie to takie same siatki tylko my robimy bawełniane raczej z przeznaczeniem na serwetki, obrusy, firanki i tak dalej.
UsuńO matulu... w życiu bym tej siatki nie zrobiła... to nie dla mnie... już zostanę wierna krzyżykom :) ale wzory z tej książki pewnie bym wykorzystała na kartki :)
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam dość pobieżnie książkę to moze z 5 wzorów nadających się na kartki by się znalazło.
UsuńWiedziałam, że siatkę trzeba zrobić samodzielnie :) Mama mi powiedziała, kiedy zachwycałam się firanami u sąsiadki. I kategorycznie odmówiła zrobienia podobnych, z tekstem "a gdzie to będziesz naprężała ?". Z uwagą będę obserwowała Twoje poczynania. Uwagą i zazdrością :)
OdpowiedzUsuńMoja mama też mi powiedziała, że jak nie ma siatki w sklepach to trzeba ją sobie zrobić. Zweigert ponoć produkuje nylonową ale...
UsuńRób, rób, będę podglądać te poczynania. A jak Ci zabraknie chęci na robienie wzorków na tej siatce, to zawsze możesz przeznaczyć na hamak - teraz musisz trochę prosto porobić, a potem zwężenie i hyc zawiązać na drzewach ;)
OdpowiedzUsuńNo to ja podziwiam, bo ta siatka którą ja "wymęczyłam" jest o niebo łatwiejsza, robi się ją zupełnie inaczej bo wzór szydełkuje się od razu z siatką :) ale z ogromną przyjemnością będę śledzić Twoje poczynania, trzymam kciuki i czekam na ciąg dalszy wiadomości z kursu. Pozdrawiam cieplutko!!
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo z tego typu nauką :P I nie wiem, czy dałabym radę wytrzymać przy tej siatce :P
OdpowiedzUsuńTego to się nie spodziewałam! Podziwiam za wytrwałość i życzę powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńTo to się na nauki zebrało i bardzo dobrze,.Moje pierwsze skojarzenie z tym kawałkiem co zrobiłaś to był hamak,taki jak to kiedyś wieszało się między drzewami,bo teraz to już raczej materiałowe się spotyka ,albo siatka na zakupy,która obładowana butlkami z mlekiem rozciągała się aż do ziemi.
OdpowiedzUsuńSuper,trenuj,ucz się a potem koniecznie pokazuj Wasze dzieła siatkarskie .
POzdrawiam środowo:)
Książka, dokładnie taka sama stoi na mojej półce z literaturą fachową. Mam nawet komplet igliczek. Ba! Nawet kiedyś pokusiłam się o zrobienie kilku węzełków. Pokonały mnie. Przynajmniej jak na razie!!
OdpowiedzUsuńDlatego szczerze podziwiam. I wiem o czym mówię:-)))
Powodzenia!
Nic nie rozumiem z tych sieci, ale z przyjemnością poobserwuję :-)
OdpowiedzUsuńSzydełkowe filety już robiłam ale czegoś takiego w życiu nie widziałam, chyba nie miałabym tyle cierpliwości by po zrobieniu choć kawałka siatki jeszcze wzór na tym dłubać :P. Ale trzymam kciuki za wytrwałość i z chęcią poczekam na efekt końcowy bo wiem że na pewno stworzysz z tego coś ładnego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
powiem jedno : woow ..... podziwiam !!!
OdpowiedzUsuńTa Twoja Gra półSłówek... :) Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńSądzę, że poćwiczysz i spokojnie ogarniesz te techniki plątania w końcu trening czyni mistrza;) Co do siatki to ruszaj na podbój second handu, lub kup coś takiego: http://allegro.pl/markizeta-biala-ecru-280cm-siatka-firany-firanki-i4724946319.html.
OdpowiedzUsuńHaft na siatce wykonywała moja znajoma, która twierdziła że firanka do tego najlepiej się nadaje;)
To masz podobnie jak ja - na naukę haftu matematycznego, pętelkowego i szycia maskotek poświęciłam niewiele czasu - siadłam, zrobiłam, czyli umiem. Pewnie z tego powodu wkur... za mnie filcowanie, na warsztaty z którego chodzę, bo tutaj tak się nie da, tutaj trzeba dłużej popracować.
OdpowiedzUsuńA z siatką sobie poradzisz na pewno :-)
UsuńCiekawa jestem dalszych odsłon.
OdpowiedzUsuń