Walentynek nie obchodzę, z tego powodu, że nie obchodzą amerykańskich świąt i już.
Skoro jednak nadarza się okazja, żeby wyhaftować coś na co pewnie długo nie znalazłoby się czasu, to czemu nie skorzystać. Tak powstała małpeczka, kuzynka Fizzy Moonów(jak ktoś zna autorkę to niech poda bo się nie orientuję). Tworek resztkowy powstał na jakimś skrawku kanwy, na którym nic innego by się nie zmieściło. Do wyszycia użyłam mulin DMC i białej jugosłowiańskiej, które kiedyś udało mi się upolować w lupeksie. Przed użyciem mulinki wyprałam. Kanwa 14-tka czyli całkiem spora, ale to maleństwo razem z ogonem ponad głową ma 7,5 cm.
Oczywiście najlepiej wygląda na zdjęciu bez lampy.
Urocze maleństwo!:)
OdpowiedzUsuńŚliczna małpeczka. Ja też lubię polowanka w szmateksach;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńHello
OdpowiedzUsuńJust found your lovely blog.
This little finish is so sweet (:
You have some lovely work, the earrings are beautiful!
Lubię oglądać Twoje prace:) Widać, że wkładasz w nie wiele czasu i serca. Małpka jest słodka.
OdpowiedzUsuńAle słodka :)
OdpowiedzUsuńŚliczna:)
OdpowiedzUsuńSłodka małpka - taka troszkę nieśmiała - fajny wzór
OdpowiedzUsuńNiezły tytuł posta jak na zawartośc:) Pozdrowienia i zapraszam na candy
OdpowiedzUsuńhahaha :D genialna małpeczka!
OdpowiedzUsuńMałpeczka jest rozkoszna, a miłości nigdy za wiele. Do człowieka, oczywiście.:))
OdpowiedzUsuńJaka boska! Pierwszy raz się z spotykam z takim małpiszonem słodkim :)
OdpowiedzUsuńSłodka malutka małpka :)
OdpowiedzUsuńSłodka!
OdpowiedzUsuń