Po dwu a może nawet trzy tygodniowym leżakowaniu powstały zielone krzaczki.
Kolejny kolorowy kwiatek.
Przyszła kolej na liście paproci. Trzy pierwsze.
Kolejne liście. Niestety pomyliłam się, sprułam, wyszyłam ponownie i odłożyłam na ponowne dwa tygodnie leżakowania.
Przerażał mnie dolny krzaczek więc kolejny powstał w środku.
Zielono-zielony krzaczek ze środka i początki strasznego krzaczora.
Teraz nastąpiła akcja poszukiwawcza pojedynczych krzyżyków, ale co najważniejsze krzak powstał. Nie było tak źle jak się wydawało.
Dalszy ciąg szczegółowej relacji stał się niemożliwy bo przeziębiłam się przy ostatnim krzaku i zapomniałam o fotkach więc teraz wersja końcowa.
Ach, jeszcze tylko informacja, wzór pochodzi z Anny 11 / 1998, zatem przedstawia listopad. :D
Jego tytuł to: Bukiet jesiennych kolorów.
Co się odwlecze to nie uciecze i się udało mimo chorobowej amnezji :) i znowu jest co podziwiać :)
OdpowiedzUsuńWyjątkowo barwny ten kwietniowy listopad :D
OdpowiedzUsuńI nie taki krzak straszny, jak go malują;)
OdpowiedzUsuńObrazek zapowiada się fajnie - pomalutku i dasz radę
OdpowiedzUsuńkażdemu krzaczorowi hihihi - pozDrawiaM ciepło ;)))
Fajny obrazek. Też mam kilka wzorków z Anny wyhaftowanych :)
OdpowiedzUsuńListopad, czy nie, myślałam, że kaktusy doniczkowe, ale raczej bukszpany. :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co to, ze wszystkiej roślinności rozpoznaję tylko kasztany a tu ich nie ma. :)
UsuńPięknie u Ciebie, makramowy motyl prześliczny. pozdrawiam i obiecuję zajrzeć jeszcze.
OdpowiedzUsuńNieraz tak bywa, ważne że efekt jest super :))
OdpowiedzUsuńGratuluje ukończenia! Fajnie wyszło i ciekawa jestem który kolejny obrazek z serii wskoczy na Twój tamborek;) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń