Wcześniejsze kolczyki powstały dlatego, że miał powstać ten motyl. A że jak już się zabiorę do plecenia to mi zupełnie inne pomysły przychodzą do głowy to inna sprawa.
Motylek powstał jako broszka, nawet zapięcie bardzo fajnie się wkomponowało. Z pracy jestem dość zadowolona, ze zdjęć mniej. U mnie posłuży jako ozdobnik zasłonowy.
Motylek wędruje na wyzwanie Szuflady
Dziękuję wszystkim głosującym w poprzednim poście, wygrały różowe (hmmm), wiem że dla wielu z Was to ulubiony kolor ;p, nie chodzi jednak o kolor, wzór jest najważniejszy.
Bo najważniejsze są pomysły...a że w trakcie coś innego wychodzi ....to super!;)
OdpowiedzUsuńKolczyki wyszły ekstra i motyla masz rewelacyjnego!
Pozdrawiam i życzę powodzenia w wyzwaniu.
Czasem można się porządnie zdziwić. ;p
UsuńFajny pomysł z ozdobą na zasłonę :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie Ci to wyszło - świetny kształt mają skrzydełka :))
OdpowiedzUsuńJa bym takiego motylka i nosiła na bluzce, apaszce, torebce i z chęcią przypięła do firanki :) Ta technika, to dla mnie czary mary prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńWystarczy znajomość dwóch węzłów i można sobie tworzyć przeróżne czary mary, a jeśli poznasz ich więcej tym lepiej.
UsuńFajny!
OdpowiedzUsuńWitam w Szufladowym wyzwaniu.
Prawdziwy motylek w kolorze lata ;)
OdpowiedzUsuńKolejna piękna praca.
OdpowiedzUsuń